„Kto dobrze śpiewa, podwójnie się modli”
św. Augustyn
Wywiad Katarzyny Kryńskiej z panem Jakubem Plas, organistą w Diecezjalnym Sanktuarium Maryjnym w Ostrożanach.
Czym dla pana jest muzyka?
Dla mnie osobiście muzyka jest tym tworem, który wypełnia moje życie, nadaje jemu jakiś konkretnie ukierunkowany bieg, tor i charakter. Muzyka jest źródłem wielu moich osobistych przeżyć emocjonalnych, doświadczeń związanych z życiem zawodowym, czyli posługą organisty w kościele jako miejsca, gdzie przede wszystkim wypełnia się moje powołanie.
Dlaczego zajmuje się pan muzyką kościelną? Od kiedy zaczął pan interesować się nią? Co pana w niej porusza?
Już jako mały chłopiec interesowałem się tym, co dzieje się w kościele podczas Mszy Św. Pamiętam, jak uczęszczając do Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Ceranowie, niemal codziennie chodziłem do kościoła na Mszę Św. o godz. 7.00 rano, później zaś szedłem dopiero na zajęcia lekcyjne. Ta fascynacja muzyką kościelną pogłębiała się jeszcze bardziej, gdy podglądałem miejscowego organistę podczas śpiewu i gry na organach. Dzięki aktywnemu uczestnictwu w życiu rodzinnej parafii mogłem w sposób pełniejszy zbliżyć się do tego, co dzieje się podczas Liturgii od tej strony czysto artystycznej. Bogactwo muzyki sakralnej, to jak ona w sposób doskonały i absolutny znajduje swoje spełnienie, realizację i odzwierciedlenie w kościele oraz nieskończenie wiele możliwości, jak można ją wykorzystać i przekształcić- są to kwestie, które bardzo mnie poruszają.
Pracując od 4 lat w Sanktuarium Maryjnym w Ostrożanach diecezji drohiczyńskiej, jak ocenia pan stan muzyki liturgicznej w tej diecezji? Czy jest ona wykonywana zgodnie z normami zawartymi w prawodawstwie Kościoła katolickiego oraz Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego?
Na podstawie moich obserwacji w parafii ostrożańskiej nie potrafię w sposób jednoznaczny i obiektywny ocenić, jak realizacja oprawy muzycznej liturgii wygląda w całej diecezji. Jednakże fakt, iż diecezja drohiczyńska leży na Podlasiu wiąże się z dość silnymi wpływami tzw. „folkloru ludowego” oraz tradycji, które przenikają do Liturgii w postaci np. różnego rodzaju swoistych piosenek zwyczajowych wykonywanych w kościołach, a w żaden sposób nie związanych z Tajemnicą Ofiary Eucharystycznej. Ciężko jest zmienić ludzkie upodobania, to co już jest zakorzenione od pokoleń i umiejętnie przekazywane. Nie śmiem nawet i nie mam odwagi z tym walczyć, lecz na tyle, na ile mogę próbuję, według swojego mniemania powoli coś zmieniać. Jest to proces długotrwały i na pewno nie da się naprostować wszystkich nawyków, wieloletnich przyzwyczajeń. Natomiast jestem przekonany o tym, że ludzie są bardzo zdolni i ambitni, i chcą śpiewać, chcą uczyć się czegoś nowego, świeżego, chcą zmian, tylko trzeba im to umiejętnie, w miarę rozsądnie i konkretnie wytłumaczyć.
Wiem, iż od 3 lat odbywają się w diecezji drohiczyńskiej warsztaty liturgiczne Ruchu Światło-Życie, na których „motorem napędzającym” jest Mateusz Gołoś i Ewa Hryć, którzy gromadzą zdolną młodzież z diecezji. Jak ocenia pan ich pracę?
Szczerze mówiąc bezpośrednio z braku czasu nie byłem ani razu uczestnikiem tych zajęć, ale z czystym sumieniem i przekonaniem mogę w pełni poprzeć ich działalność. W ramach ostatnich, adwentowych warsztatów liturgicznych, które odbyły się w dn. 16-18 grudnia w Drohiczyńskim Centrum Dialogu miałem tę możność wygłosić krótką prelekcję do młodych ludzi na temat znaczenia muzyki w Liturgii oraz jej poprawności, czyli zgodności z ogólnie przyjętym nauczaniem Kościoła. Nie ukrywam, iż bardzo cieszę się, że w naszej diecezji dzieje się coś tak pozytywnego, że młodzi ludzie wyrażają głęboką chęć, troskę i zaangażowanie w to, by to wszystko, co ma miejsce w liturgii Kościoła miało godną oprawę, przygotowaną na wysokim poziomie.
Czy ma pan pomysły na to, by Liturgia była świętowaniem misterium Chrystusa, które potrzebuje odpowiedniej szaty, czyli muzyki?
Liturgia sama w sobie stanowi oddanie chwały i czci należnej Panu Bogu, Chrystusowi obecnemu wśród nas pod postaciami Chleba i Wina. Tak więc każde świętowanie misterium Chrystusa winno być jak najpiękniejsze i jak najbogatsze w tę szatę muzyczną. Każda Msza Św. to przecież tak naprawdę nasza mała Pascha, w której uczestniczymy, jeśli nie codziennie, to przynajmniej w niedziele i święta. A za tą oprawę w naszych kościołach i parafiach odpowiedzialni są przede wszystkim organiści, schole, chóry parafialne, kantorzy, psałterzyści, itp. To w ich kompetencji i obowiązku leży stosowne i prawidłowe przygotowanie ludu wiernego do jeszcze czynniejszego uczestnictwa w Ofierze Eucharystycznej. Według mnie nie powinniśmy bać się ćwiczyć ze zgromadzeniem przed Mszą Św. Choćby byłby to refren psalmu responsoryjnego, choćby jakaś nowa pieśń, która będzie wykonywana później w Liturgii. Głęboko ufam i wierzę, że prowadzenie śpiewów przez osoby do tego wyznaczone spotka się z owocnymi przeżyciami Tajemnic Eucharystii.
fulltext