Znaczenie cierpienia w życiu człowieka
W sanktuarium Matki Bożej Ostrożańskiej 9 lutego odbył się kolejny Wieczernik Maryjny.
Tego dnia Eucharystii i rozważaniom przewodniczył ks. kan. dr Sławomir Mazur –prefekt Wyższego Seminarium Duchownego w Drohiczynie.
Głównym założeniem tego spotkania modlitewnego było zastanowienie się nad tym, co to znaczy być człowiekiem wiary, a co za tym idzie – co to znaczy zrozumieć cierpienie (o ile da się ono zrozumieć) i dlaczego człowiek cierpi? Tego wieczoru Maryja uczyła spotkania z cierpiącym Chrystusem. Uczestnicy starali się zrozumieć, co znaczy krzyż Jezusa Chrystusa w ich życiu. Ludzie wiary udają się do najlepszej z Matek, ponieważ wiedzą, że gdzie jest Matka, tam jest i Jej Syn. Przychodzą tu, by znaleźć pociechę, pokrzepienie i nadzieję, że za Jej pośrednictwem objawi się zbawcza moc Chrystusa.
Jak głosił sługa Boży kard. Stefan Wyszyński: „Maryja raz po raz ukazuje się na świecie, chce zaradzić cierpieniom i mękom ludzkim. Chce nam pomóc. A od nas oczekuje, abyśmy przy Niej stanęli i razem z Nią czuwali. Abyśmy wspierali Ją w wypełnianiu zadania, jakie ma w rodzinie ludzkiej do spełnienia”.
Wierni zawierzali Maryi cały świat pełen różnorodnego cierpienia. Cierpienia spowodowanego chorobą, brakiem pracy, niemożliwością osiągnięcia swych planów, opuszczeniem przez bliskich. Dla przeciętnego człowieka cierpienie to zło, które odbiera chęć do życia, dla innych zaś – to doświadczenie życiowe, jeszcze inni twierdzą, że świat, w którym żyjemy, jest pełen egoizmu, kataklizmów, wojen, niepokoi. Dlatego stawiamy pytanie: Dlaczego życie jest związane z cierpieniem?
Ksiądz Sławomir, chcąc choć po części odpowiedzieć na postawione pytanie, przytoczył przypowieść ze Starego Testamentu o Hiobie, który miał rodzinę, żył w dostatku i wszelkim dobrobycie, aż pewnego dnia napadły na niego nieprzyjazne plemiona i stracił wszystko. Został sam z żoną, w dodatku naznaczony trądem. Mimo tych doświadczeń nadal był wierny Bogu. Dlatego Bóg daje mu drugą szansę (dzieci, majątek).
Bóg nie cieszy się z cierpienia ludzi, wręcz przeciwnie – posłał na ziemię swego Syna, który większość życia poświecił chorym i cierpiącym, uzdrawiał tych, którzy stanęli na Jego drodze i wierzyli w Jego cuda. Niektórzy uważają, że cierpienie jest karą za popełnione grzechy. Niekoniecznie musi tak być, choć czasem tak bywa. Na podstawie wielu przykładów należy podkreślić, że cierpienie jest ściśle związane z miłością. Ta miłość okazuje się w trudzie, wysiłkach, zmartwieniach związanych z problemami bliskich, w cierpieniu spowodowanym bólami porodowymi, za którymi idzie największa miłość i radość z narodzin dziecka. Często człowiek, uciekając przed cierpieniem, myśli o tym, co ludzkie.
„Największym dowodem na to, że miłość ma ścisły związek z cierpieniem, jest miłość Boga do człowieka. W tym miejscu należy przytoczyć fakty związane z cierpieniem samego Jezusa Chrystusa: drogę krzyżową, związane z nią upokorzenia, udręczenia, a w rezultacie śmierć. Dzięki wcieleniu Syna Człowieczego możemy poznać, co to znaczy krzyż Chrystusa w naszym życiu, ponieważ Jezus przez miłość przezwyciężył cierpienie i przybliżył jego sens. Dlatego więc człowiek wierzący znosi cierpienie z cierpliwością, z miłością ku Bogu. Wypełniając wolę Boga, łatwiej jest zrozumieć cierpienie, które oczyszcza, powoduje, że nabiera się dystansu do wartości tego świata, które przebacza, uczy człowieka wychowywać, które mówi, że wszystko, co ma jakąkolwiek wartość, związane jest z cierpieniem. Człowiek cierpiący powinien się otworzyć na łaskę Boga, na Jego wolę” – głosił ks. Mazur.
Przed wizerunkiem Maryi zgromadzeni na Wieczerniku dziękowali za doświadczone cierpienia, jak również za to, że mogli niejednokrotnie odnaleźć się w otoczeniu cierpiących, przyjść im z pomocą. Po skończonej Eucharystii nastąpiło wystawienie Najświętszego Sakramentu i miała miejsce adoracja.
Rozważaliśmy tajemnice bolesne Różańca św., prosząc o zrozumienie cierpienia dla wszystkich, którzy go doświadczają w swoim życiu. Pragnęliśmy być razem z Maryją. To Ona była cały czas obecna w czasie męki swego Syna, dlatego w modlitwie prosiliśmy Ją, by wstawiała się za każdym z nas, który pragnie uczestniczyć w cierpieniu swoich bliskich, by zawsze mógł powiedzieć jak Maryja: „Oto Ja, służebnica Pana mojego…”. U Matki Ostrożańskiej wypraszano również łaski zdrowia, pocieszenia dla siebie, bliskich, którzy prosili o modlitwę, dla tych, którzy odwrócili się od Kościoła przez chorobę, by dzięki wstawiennictwu Maryi odnaleźli drogę do domu Ojca. W czasie tych rozważań w modlitewny nastrój wprowadzała zgromadzonych schola ostrożańska.
Na zakończenie Ksiądz Prefekt udzielił wszystkim indywidualnego błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
Katarzyna Kryńska